16 lut 2014

O co chodzi z tymi drukarkami 3D? Makerzy i makerspace w bibliotece

Co jakiś czas pojawiają się nowe pomysły na to, czym może być biblioteka, jakie działania i w jakiej formie mogłaby prowadzić. W ostatnich kilkunastu latach funkcje i sposoby pracy bibliotek zmieniły się tak diametralnie, że trudno byłoby znaleźć inną branżę czy grupę zawodową, która doświadczyłaby zmian na podobną skalę. Co więcej, biorąc pod uwagę różne technologiczne, kulturowe, gospodarcze i społeczne trendy trudno oprzeć się wrażeniu, że to dopiero początek zmian. A możliwości w obszarach kultury, edukacji czy udostępniania informacji, czyli tych, w których na co dzień poruszają się biblioteki, wydają się być nieograniczone.

Od dłuższego czasu śledzę ruch makerów, obserwuję działania bibliotecznych makerspace’ów, niekiedy mam okazję opowiedzenia o tym na różnych branżowych wydarzeniach. Jestem ciekawa, czy, kiedy i w jaki sposób makerzy „zadomowią się” w polskich bibliotekach, a także jakie nowe terminy znajdą się w naszych bibliotecznych słownikach? Makerzy? Mejkerzy? Mejkersi? Tworzyciele? Mejskerstrefa? Czy po prostu „Centrum kreatywności? (pod taką nazwą działania zbliżone do makerspace organizowała w wakacje 2013 roku Miejska Biblioteka Publiczna w Oświęcimiu).

Kim są makerzy?

Makerzy to ludzie, którzy za pomocą różnych narzędzi – zarówno analogowych, jak i cyfrowych – wymyślają, projektują, a następnie wytwarzają fizyczne przedmioty. Szeroko rozumiani makerzy to także majsterkowicze i rękodzielnicy – osoby lubiące zgodnie z zasadą „zrób to sam” samodzielnie rozwiązywać problemy lub tworzyć oryginalne rzeczy według własnych projektów. W tym znaczeniu polscy makerzy mają swoich słynnych prekursorów: Adama Słodowego (autora popularnego niegdyś programu telewizyjnego „Zrób to sam”) i Pomysłowego Dobromira - zaradną postać z dobranocki. Tacy „makerzy” bywają w bibliotekach dość często – odwiedzają je po to, by skorzystać z różnych poradników, wziąć udział w twórczych warsztatach czy zorganizować wystawę własnych dzieł.

W węższym, lecz bardziej powszechnym znaczeniu, słowo „maker” (podobnie jak słowo „haker” w pierwotnym rozumieniu, niemającym nic wspólnego z przestępczością komputerową) odnosi się do kogoś, kto w procesie tworzenia wykorzystuje nowe technologie i narzędzia cyfrowe: sprzęt i programy do skanowania, projektowania 3D, obróbki obrazów, dźwięków i filmów, drukarki 3D, wycinarki laserowe czy różne komputerowo sterowane maszyny (CNC).

O makerach mówi się, że zmieniają świat. Chris Anderson, były redaktor miesięcznika Wired i  autor koncepcji „długiego ogona”, w swojej ostatniej książce „Makers. The New Industrial Revolution” opisuje nową rewolucję przemysłową. Zapoczątkowało ją pojawienie się drukarek 3D, a raczej ich rozpowszechnienie się jako urządzeń możliwych do zastosowania w domowych warunkach. Wystarczy mieć pomysł, wiedzę i narzędzia, a można własnym sumptem zaprojektować, a następnie samodzielnie wyprodukować to, co jest nam potrzebne. Na drukarkach 3D już drukuje się na przykład: prototypy nowych urządzeń, części zamienne, przedmioty codziennego użytku, biżuterię i inne ozdoby, dzieła sztuki, żywność, kości ludzkie (i organy), a nawet całe domy. A mówi się, że technologia druku przestrzennego dopiero zaczyna się rozwijać i będzie jeszcze ciekawiej: w styczniu 2014 firma Stratasys zaprezentowała pierwszą drukarkę 3D drukującą obiekty z różnych rodzajów materiałów i w różnych kolorach.

Ponadto, tym co odróżnia nowych makerów od dawnych majsterkowiczów jest przynależność do pokolenia sieci. Tworzą internetowe społeczności, działają globalnie, wymieniają się wiedzą, a swoje projekty udostępniają w sieci do wykorzystania przez inne osoby - tak działa np. serwis Thingiverse zawierający projekty do pobrania, a następnie wyprodukowania na drukarkach 3D i innych urządzeniach, udostępnione przez społeczność na wolnych licencjach.

Globalna społeczność twórczych innowatorów to także nowe możliwości dla przedsiębiorców i nowe biznesowe rozwiązania. Ktoś, kto ma pomysł na oryginalny produkt, lecz nie ma pieniędzy na uruchomienie firmy, może skorzystać z serwisów crowdfundingowych, za pomocą których uzyska środki na sfinansowanie przedsięwzięcia - tak działa amerykański Kickstarter, podobnie polskie Wspieram.to czy Polak potrafi.

No dobrze. Ale co mają z tym wspólnego biblioteki?

Ruchowi makerów (i hakerów) towarzyszy etos otwartości (otwarty dostęp, otwarte licencje, otwarte zasoby wiedzy), bliski także bibliotekom jako demokratycznym instytucjom zapewniającym dostęp do swoich zasobów wszystkim obywatelom. Makerspace’y w bibliotekach masowo powstają w USA - kraju w którym biblioteki, także publiczne, są postrzegane przede wszystkim jako instytucje wspierające edukację i rozwój w szerokim rozumieniu, a nie tylko kulturę czy czytelnictwo. O niedostatkach systemów formalnej edukacji w odniesieniu do potrzeb rynku pracy czy w ogóle funkcjonowania w świecie, który zmienia się znacznie szybciej, niż może się do tego przystosować jakikolwiek większy system, mówi się i pisze na całym świecie. I podkreśla rolę edukacji nieformalnej, uczenia się partycypacyjnie i społecznościowo, rozwijania kreatywności czy umiejętności współpracy w zespole. Makerspace w bibliotece jako laboratorium wiedzy, „trzecie miejsce” dla kreatywnych - takie, w którym uczymy się od siebie w przyjaznym środowisku niekojarzącym się ze szkolnym przymusem i zdobywamy konkretne umiejętności, odpowiada takim właśnie potrzebom.

Ponadto, ruch makerów promuje postawę aktywności w opozycji do biernej konsumpcji – ważna jest samowystarczalność, ekologia, oszczędność oraz mądre i świadome korzystanie z technologii. Tu także blisko do bibliotek, które w krajach dotkniętych recesją zostały odkryte na nowo jako instytucje dające ludziom (nieodpłatnie!) wsparcie, pomoc, możliwości zdobywania nowych umiejętności czy szanse na zmiany.

Makerspace w bibliotekach – szczególne przypadki

Setki miejsc pod nazwą „makerspace”, „creation space”, „media lab” czy „innovation lab” powstało w ostatnich latach w bibliotekach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Danii, Holandii czy Australii. Każde z nich jest inne, posiada inne wyposażenie i realizuje inne funkcje. W większości znajdziemy drukarki 3D i zestawy narzędzi do obróbki filmów czy zdjęć. W niektórych – maszyny do szycia i zestawy do budowania robotów Lego  Mindstorms, w innych – narzędzia do samodzielnej naprawy rowerów czy składu i wydruku książki, w jeszcze innych – zastawy do animacji poklatkowej,  green screen i inne akcesoria dla studia wideo. Z udostępnionych urządzeń można korzystać nieodpłatnie lub za niewielką opłatą, uczyć się samodzielnie lub w grupie bądź uczestniczyć w zorganizowanych zajęciach. Niektóre projekty biblioteczne zasługują na to, by poświęcić im osobne wpisy. Warto też zacytować kilka przykładów z życia społeczności, pokazujących, jakie wartości w życie ludzi mogą dziś wnosić biblioteki i jakie zmiany wprowadzać w ich życiu.

Nastolatek drukuje w bibliotece protezę ręki dla niepełnosprawnego chłopca

9-letni Matthew ma wrodzoną wadę prawej ręki  – dłoń pozbawiona jest palców i chłopiec nie może się nią sprawnie posługiwać. Rodzina nie ma pieniędzy na zakup drogiej medycznej protezy, która umożliwiłaby chłopcu normalne funkcjonowanie, lecz okazało się, że amatorski projekt protezy wraz z instruktażem został udostępniony za darmo w serwisie Thingiverse do samodzielnego wydrukowania na drukarce 3D. Matka chłopca sama nie mogłaby sobie poradzić z jej wyprodukowaniem, lecz pomógł syn znajomej - 16-letni Mason, który rozpracował i zmodyfikował projekt, a następnie wydrukował urządzenie na drukarce 3D dostępnej za darmo w bibliotece w Johnson County, w której kilka miesięcy wcześniej powstało makerspace. Matthew jest uszczęśliwiony nową protezą, a prawą ręką uczy się pisać.




Biblioteka jako inkubator dla start-upów? Dlaczego nie?

HexFlex to urządzenie łączące w sobie funkcje śrubokrętu, kluczy imbusowych, noży i otwieraczy do butelek. Przydatne na turystycznych wyprawach, w dodatku ładnie zaprojektowane – w kształcie płatka śniegu. Powstało według pomysłu dwóch przyjaciół - pasjonatów snowboardu, którzy potrzebowali czegoś podobnego na swoich wyjazdach w góry. W Bibliotece Publicznej Sacramento, w której działa makerspace pod nazwą Design Spot, zaprojektowali swój produkt, wydrukowali na drukarce 3D prototyp urządzenia, a następnie przeprowadzili kampanię na serwisie Kickstarter, gdzie pozyskali na produkcję ponad 70 tysięcy dolarów.



A gdzie w tym wszystkim książka i promocja czytelnictwa?

Od drukarki 3D w bibliotece do książki jest dość daleka droga, chyba że wydrukujemy na niej jakieś
biblioteczne lub czytelnicze akcesoria, np. zakładki do książek lub inne promocyjne gadżety. Jednakże… makerspace’y działają obok podstawowej funkcji biblioteki, jaką jest udostępnianie zbiorów i jako kolejny zasób biblioteki doskonale ją uzupełniają. Makerzy to ludzie kreatywni, a umysły kreatywne książek potrzebują. Drukarki 3D przyciągają do bibliotek młodych ludzi – także takich, którzy inaczej by tu nie trafili. Ponadto, w niektórych bibliotecznych makerspace’ach znajdziemy maszyny do… samodzielnego publikowania książek Espresso Book Machine oraz ofertę warsztatów dla przyszłych autorów chcących wydać książkę na zasadach self-publishingu. Taką ofertę ma w swoich zasobach wspomniana już Biblioteka Publiczna w Sacramento, której kolejny makerspace nosi nazwę I Street Lab.


Espresso Book Machine. Fot. Waag Society, źródło: Flickr, na lic. Creative Commons CC BY 2.0

Zobacz też:
Agnieszka Koszowska: Bibliohakerzy. Hackerspace (i makerspace) w każdej bibliotece – prezentacja z IV ogólnopolskiego kongresu bibliotek publicznych „Biblioteka pełna ludzi”, 21-22 października 2013 r.

Agnieszka Koszowska: Majsterkowanie 2.0 w bibliotece – prezentacja z 8. Forum Młodych Bibliotekarzy w Olsztynie, 12-13 września 2013 r.

Ewa Rozkosz: Makerspace w bibliotekach publicznych – prezentacja z 4. Konferencji Regionalnej Programu Rozwoju Bibliotek w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie, 12 grudnia 2013